sms’y

Człowiek nie składa się z samego siebie. Budują Go po części inni ludzie.
Ci z którymi się rozwijaliśmy, dorastaliśmy, na których się wzorowaliśmy, którzy nam imponowali i którzy nas zawiedli. Historie, które z Nimi przeżywaliśmy i to co nam opowiadali.
Jesteśmy ulepieni po części ze spotkania z każdym z Nich. Z rozmów, doświadczeń, połączonych uczuć.
Dlatego zupełnie mnie nie dziwi, że 90 % wiadomości i sms’ów od moich przyjaciół i rodziny wygląda tak jak te… Nie otaczają mnie normalni ludzie.. O nie!
Dziś z przymrużeniem oka…

Wiadomość z rana od A.

„W dupie mam czy masz czas czy nie masz…ja pisze.
Wstałam dziś i nie wiem czy mi się śniło, czy w nocy rzeczywiście była jakaś wędrówka ludów u mnie w domu…
Moja sędziwa babcia dostała sraczki po moim wczorajszym torcie urodzinowym. W nocy usłyszałam jakieś huki, tysiące kroków, światła, później nie ma świateł, znowu się świeci, później znowu ciemno…ktoś świeci komórką…ktoś jakby przesuwal meble, słychać jak pies biega po salonie…
W pewnym momencie słychać na schodach drewnianych, jakby lawina toczyła się po nich z wielkim hukiem…..I głosy, dużo różnych głosów…jakby mieszanka znajomych dźwięków wydawana przez znajomych mi członków rodu.

Trwało to może z godzinę albo może ze dwie……Rano wstaję….A tu nikogo nie ma (?!?!?!)….ojciec nie pije kawy, mama nie zbiera się na spacer z psem….A nawet Bóg wie gdzie jest pies…widzę tylko kota, z lekkim poirytowaniem na „twarzy”…takim wiesz….coś jak u Ciebie.
Myślę …ok. zrobię sobie kawy i rozkminie zagadkę nocnych ekscesów.
Wychodzę z ta kawą na taras …patrzę, a ojciec śpi na łóżku polowym pod sosenkami. Obok pies.
Co się okazało…Babcię srakowalo całą noc, Mama chodziła z nią do kibla w te i spowrotem…
Norbert wrócił w nocy i poczuł gówno, więc nie chcąc budzić nikogo, zaczął szukać świecąc telefonem gówna, bo myślał że kot się zesral,  nic nie znalazłszy…poszedł do swojego pokoju, w tym czasie babcia młoda i stara wybrały się na dół do kibla, Norbert że jeszcze nie spał…poszedł poinformować je że coś śmierdzi i nie wiadomo co i gdzie?!?!?…Pies myślał że to już ranek i zaczął biegać podniecony że czas na spacer. O świcie.
Mama rozprawia się z Norbertem krótko: „Idź spać i się nie pytaj!A jak Ci śmierdzi to balkon se otwórz!” …Tata że był już mega wkurwiony „sraczką babki”  wziął łóżko polowe z góry i zdecydował  zakończyć swój daj Boże spokojny sen w ogrodzie…tylko łóżko po ciemku wyjebalo mu się na schodach. Babki wróciły do sypialni „wysrane” z 11 raz…  Ale pełne nadziei że ostatni… Nastał względny spokój by dokończyć sen…tylko właściwie było już jasno i ja musiałam wstawać….”

Albo taka od J.

„Czasami są takie dni, że zdają się nie mieć końca! Wstajesz o 4.45 i bieg i krzyk i nerwowość do ciemnej nocy!!!
A doba dla każdego taka sama. I ten powolny co o wiele mniej zrobi, to czy on bedzie jakoś inaczej sądzony? W gorszym dołku spocznie? Trumnę bedzie miał bez wysciółki? Trębacz mu marsza żałobnego nie  wygra? Dzieci go mniej opłaczą? Emeryturę mniejsza dostanie,bo robił swoje i pierdolil ? Jedno co jest pewne, to że jej dożyje, bo se żyje wolno i zje w spokoju i wysra sie kiedy ma taka potrzebę i pośpi jak i kiedy zechce, bo nawet łoża nie  ściela. To i cholesterol w normie i zaparć brak, a i sen zlekuje wszystkie bolączki.  A człowiek sie uszarpie, ucieko jak ta świnia w tym gnoju, co nawet ryja nie podniesie i na niebo nie spojrzy. Bo świnia na gwiazdach sie nie zna to i po co ma zadzierać, a człowiek choćby i nawet wiedział gdzie duży wóz i gwiazda polarna to na ten ryj pada i tylko ma jedno pragnienie – żeby noc była jak najdłuższa, a sikania jak najmniej. Dobranoc.”

I znowu takie od A.

„Poranny sygnał budzika w telefonie, automatycznie wywołuje intensywną prace mojego mózgu…jak podejść i jak zagrać , by leżące obok niewinne wątłe ciałko, wzrostu 128 cm nie zanienilo się w prawdziwego Hulka jak mu powiem, że pora wstać do szkoły!
Z duszą na ramieniu i drżącym sercem, powolutku zaczynam miziać plecki wielkości deski do krojenia chleba, całować rączki i szeptać do uszka tak cicho ze sama juz nie słyszę  co szeptam ”  Syneczku…zbudź się aniołku mój” – czy jakoś tak. Po chwili widzę pierwsze oznaki nadciągajacego tsunami. Jedno wielkie ciemne oko,  większe niż cała twarz wyżej wymienionego osobnika gatunku niby ludzkiego, wypala mi dziurę w mózgu tak, że moja i tak heroiczna odwaga gaśnie z prędkością pedzącego  Pendolino trajektu Kraków -Warszawa przez Słomniki. Mózg mój, a właściwie trzęsąca się już galareta, ostatkiem sił jeszcze pracujących dwóch  komórek daje sygnał!!!…Kontynuując mówię cicho: ” Synuniu,  dziś piątek, ostatni dzień i jutro wolne. Zaraz Ci zrobię slodziutkie kakałko” – dodaje pospiesznie, no bo może to kakałko uratuje mnie i cały świat przed kataklizmem który może nastąpić w pokoju wielkości budy dla dużego Bernardyna.
Duże ciemne oko jakby na chwile „zmartwiało” i przestało zamieniać mnie w galaretę. Patrzy nieprzytomnie przeze mnie. Moje napięcie i Boniego ( nie wiedzieć skąd się wziął obok) rośnie. Po chwili dziwnej martwej ciszy, cała reszta tego oka podnosi się powoli i odzywa się nad wyraz nieHulkowym głosem:  ” Dobze, kakałko z niebieską luleckom i klomecką z cuklem” …Och Yeahhh!!!!Świat uratowany!…Dom z mikropokojem stoi nadal…no i czas też niezły, 6:17 !!! Dobra …no to do szkoły. Jutro weekend …muszę zregenerować siły na przyszły tydzień!!! Dobrego dnia!”

„Jak zwykle rano trudno wstać…szczególnie teraz, późną jesienią. Wtulona w ciepłe poduchy, słyszę jak pod drzwiami sypialni głośno chrapie   Boni…jemu też się nie chce budzić na zimny dzień. Myślę…wstaję. Po raz kolejny mruczę pod nosem ..że zimno i ta koza to już dawno winna być …no tylko kto by w niej palił o 6 rano….Spoglądam przez okno….Pięknie. Widać że zimno bo wszystko pokryte  białą mgiełką. Tata juz nie śpi…z salonu słyszę melodię świąteczną z reklamy Playa…Matko to już niedługo święta! Krzycze…” KAWĘ RÓB”…odkrzyczał…”NIE MA KAWY” …Dobra wstaje jadę po kawę, i do pracy…
Dzień dobry …?❄”

„ja to Cie nawet widze taka usmarkana przy tej budce….no i poczulam ten zapach obiadu…:)
Z mojej szkoły podstawówki przez okna w oddali widac bylo moj blok i prawie niewidoczne – ale ja je widziałam – okna naszego mieszkania. Czesto zamiast sluchac na lekcji myślałam o tym jak tam w oddali, w moim domu Mama ksząta sie w kuchni, gotuje i pewnie smaży dla nas naleśniki, a na lodówce gra radio….. tak bardzo lubilam ten widok i ta błoga swiadomość że niedługo tam bede…w domu.  …Tak jakoś mi sie przypomniało z dupy i nie na temat:)”
Dobrego weekendu moi Drodzy, w końcu upał!

22 odpowiedzi na “sms’y”

  1. Julio siedzę w robocie i płaczę, a te wszystkie prawniki się na mnie patrzą i nie wiedzą o co chodzi 🙂 Łzy mi lecą ze śmiechu:) Wszystkie genialne, ale sraka najlepsza:P

  2. Julka doprowadziłas mojego syna do płaczu bo matka tak się śmiała i łzy jej tak ciekły że biedny myślał że mama placze :)mam teraz mega chumor dzieki.

  3. Ja pierdziu !!! 😀 ja się przez Ciebie zaśmieje na śmierć kiedyś 😀

    Normalnie zazdroszczę Ci tych ludzi wspaniałych co są obok Ciebie 🙂

  4. I ja już więcej pytań nie mam. Skoro ty TAKIE SMS dostajesz, to nie możesz być przeciętna. Każdy się czyta jak fragment książki i to takiej co i obiad nie ważny i autobus ucieka, bo z nosem pomiędzy strony i nic się nie liczy i tylko w głowie… tylko ten rozdział skończę i już wstaje…. i cholera wstajesz a za oknem świta, ale książka do ostatniej strony przeczytana.

  5. Ale się uśmiałam:) Julio masz tak samo niesamowitych znajomych jak Ty:)
    Zazdroszczę (nie pierwszy raz zresztą:)) Pozdrawiam serdecznie. M S-P

  6. Uwielbiam takie pisanie. My z kolezanka swego czasu pisalysmy sobie takie maile. Nawet mi je kiedyś wydrukowala.
    Jak się spotykamy to do dziś nasze chlopy oczami przewracaja na naszą gadke i gdakanie ze śmiechu 🙂

  7. Wszystkie macie talent autorski nie z tej planety!!! Z przyjemnoscia poczytalabym mnostwo wiecej takich historyjek i innych. Super!
    Sraczka babci dopiero rzucila mnie na ryja haha.
    Musze powiedziec, ze czytajac twego bloga…jestem jak ta swinia w smsie J. Siedze z ryjem w dol i nie spogladam nigdzie indziej hahaha (to akurat komplement ;).
    Oj kobietki, jak zajebiscie, ze jestescie ?. (No…tez se pozwole tak z grubszej rury skoro okazja sie trafil ?).

  8. Musiałam uciekać do klopa żeby dokończyć czytanie, bo mi moi nie dali i włazili na głowę słysząc moje salwy śmiechu – co czytasz? Pokaż, pokaż, pokaż, z czego rżysz!

  9. No zesikac się można… jechałam pociągiem jak czytałam te smsy… banana takiego miałam na twarzy… ze chłopak co siedział na przeciw i słuchał muzyki… zdjął słuchawki i zapytał „co czytasz? Tez bym się pośmiał 😉 ” to mu pokazałam Twego bloga… No i potem to i On się śmiał??? także umiliłas podróż nie tylko mi;) buzki

  10. Julka muszę Ci to napisać teraz (po przeczytaniu pierwszej opowieści ) nie wiem czy dam radę dalej! Brzuch mnie boli ze śmiechu :))))))))Wariatka z Ciebie:) Nie no dobra czytam, bo ciekawość mnie dobije.. LOVE Cię

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.