zebrane

czasami zapisuję coś na tablicy facebook’owej..
z obawy, że mi się zgubi musiałam tutaj sobie pokopiować. więc z góry przepraszam za dubel, ale to tak dla swoich notatek…
kilka krótkich anegdotek. (dałam różne kolory by łatwiej oddzielało się historie)

noc. głęboka. przewijam syna. sytuacja krytyczna. wtedy okazuje się, że została ostatnia nawilżana chusteczka. odejść nie mogę. budzę męża i mówię do Niego „idź proszę po chusteczki mi nawilżane, bo ja nie mam jak teraz odejść. są u Benka w pokoju, na przewijaku.”
mój mąż siedzi. wstaje. idzie. uderza się w piszczel o łóżko. idzie dalej. wychodzi. wraca i mówi.. „gdzie jest pokój Benka?”
kocham Go!!!!

mój Tato jest typowym outsiderem… twierdzi, że nikt nie będzie go zmuszał do posiadania dokumentów tożsamości i wszelakich innych.
od lat nastu nie posiada więc żadnego … dzwonię ostatnio i proszę by przesłał mi cokolwiek co ma, bo potrzebuje żeby tu pewną sprawę załatwić… no to dostałam… pozwolenie na broń pneumatyczną!! zeświruje z tą rodziną!

-popatrz Tosiu jaki okrągły księżyc, duży, jasny..
– to sie mówi Mamo, że się spełnił.

tyle śniegu napadało, że jak ten mój mąż wyjeżdżał do pracy, to tańczył autem po polu.. patrzyliśmy z Benkiem z kuchennego okna. jeszcze z drogi, już dość daleko raz jeszcze pomachał i wysłał nam serce. uśpiłam Bena, jako, że wstał o 6ej. choć trudno nazwać to wstaniem.. całą noc nie spali z racji kataru i kaszlu.. ja biegając między pokojami w końcu usiadłam pomiędzy i czytałam artykuły z wysokich obcasów.. nogi w koc zawinęłam. i tam może z godzinkę przysnęłam. i o tej dziewiątej rano kiedy dzieci się pospały po nieprzespanej nocy.. zrobiłam sobie herbatę. z cytryną i połową słoiczka soku z malin. maliny całe mi w tym kubku pływają. nie chciało mi się robić śniadania to zjadam ciasto co mi Szwagierka w niedziele przyniosła.. super Jej te ciasta wychodzą. za oknami biało. na ale pięknie! nie do opisania. drzewa, pola.. białe wszystko. ten śnieg niczym nie rozgoniony. może tylko ślady zwierząt na nim widać. kiedy Tosia jeszcze w piżamach układa lego, ja wkładam Jej do buzi raz po raz łyżkę z płatkami i mlekiem…
myślę co zrobić dziś na obiad..
każdego dnia spełnia się moje największe marzenie, które pozwala mi być szczęśliwą… w naszym kraju nie ma wojny..

„- Mamo, jak się ze mną bawisz, pracujesz, zajmujesz się Benkiem i podgrzałaś mi herbatkę to to jest miłość?”

Zeszłam na dół dość nieprzytomna, bo Benek postanowił dziś nie spać wcale. Czasami wstaje o 4ej i już nie śpi do rana, bo ma wtedy bardzo dużo do opowiadania. Gdy zeszłam patrząc jednym okiem, dałam Go mojej Mamie (przyjechała na kilka dni) bym mogła zawieźć Tosiulke do przedszkola.
Ubieram Ją kiedy Mama mówi… „Ciężko mają te Mamy z tym wystawianiem do dzieci”..
Na co ja ze zdziwieniem „ciężko? Mamo, cieżko to mają Mamy, które nią mają dziecku co dać jeść. Wstawanie w takich warunkach to czysta przyjemność”…
Powiedziałam potykając się o próg z niewyspania..
To było miłe potknięcie.

Dziś w DDTVN byli goście. Laureaci konkursu „zwykły bohater”. Jednym z nich był 93 letni dziadziuś. Codziennie chodzi pomagać do hospicjum i co miesiąc oddaje 1/4 swojej emerytury na to właśnie miejsce. I mówi w tym programie, że to wraca. Że dobro powraca. Pytają go więc w czym mu wróciło…? A w domyśle mają, że ani limuzyną nie podjechał, ani gór wielkich nie zdobył…
A On im odpowiada…
Że np w tym, że jest zdrowy i dzięki temu zdrowiu może iść do teatru i do kina…
…a Tobie się wydawało, że wyjście do kina to taki banał? A to dobro, które powraca… To i milion innych codziennych rzeczy…

„- Mamo, czy wszystkie pary butów się kochają?
– jak to kochają?
– no bo zawsze chodzą wszędzie razem.”

Jadę przez centrum Warszawy, próbuje się skupić.. 
A mojemu dziecku buzia się nie zamyka..
„Wiesz Mamo, jak jechałam kiedyś z Justyś, to Ona nie zapięła mnie w pasy, i jak zahamowała to wyleciałam przez przednią szybę prosto nad morze. Był tam piasek, słońce, woda i kraby. I ten krab tak mnie ugryz w głowę, że utonęłam.”
Także tego… Mówię Wam zapinajcie pasy..

Jedna z najtrudniejszych decyzji Matki to ta, kiedy usypiajac swoje dziecko zaczynasz powoli zapadać w błogi sen. Powieki juz takie ciężkie, ciepło pod kołderką.. Już nawet coś zaczęło Ci się śnić.. I teraz… Czy wstać bo jeszcze trzeba garnki z pieca do lodówki powkładać, zabawki uprzątnąć by chociaż rano móc do zlewu dojść… czy olać wszystko i w tym dresie i makijażu odlecieć w krainę snu.. To jest dylemat…

rzecz się dzieje w garażu vel piwnicy.. jak Kto woli.
siedzi mój Tato, pali fajkę. obok siedzi mój mąż i dotrzymuje Mu towarzystwa. coś gadają, opowiadają, radzą się. 
na to wszystko wchodzi moja Mama. czyli teściowa męża mego.
i wpada w monolog, gdzie każde słowo wyrzucane jest jak z karabinu maszynowego.
– jaki Ty masz tu Adam bałagan, jakbyś wszystko na miejsce odkładał to byś miał porządek, jak się odkłada na miejsce to nie trzeba sprzątać. tu byś sobie posegregował. o i tu. a czemu to tak tu leży. no ja nie wiem. a ile to trzeba czasu żeby tu posprzątać, jeden dzień wystarczy. wielki problem. ja bym Ci tu posprzątała, ale nie chcę się mieszać. nie da się wejść. wszystko razem. wymieszane. a jaki to problem posprzątać. poukładać. tu pościerać.”
trawało to jeszcze pięć minut. i kiedy skończyła, a Adam spokojnie patrzył prosto Jej w oczy i słuchał odpowiada..
– powiem Ci Mamo, że Ty jak na swój wiek to sobie super wyglądasz…
kupiona. wszystkim opowiada, jaki to komplement dostała.
ba! piwnice wysprzątała na medal..
a co miał Jej odpowiedzieć… że pracuje po 15 godzin na dobę?
że sprzątał ją w roku sto razy? że jak każdy tu wchodzi i rzuca to jaki on ma na to wpływ..? po co, skoro Ona to wszystko wie..
po co skoro jak to kobieta i tak znalazła by kolejny potok słów..
a tak, Mama zadowolona, On ma spokój..

faceci to są po prostu beznadziejni!
mówię do mojego, że się w ogóle nie widujemy. że późno wraca, z samego rana wychodzi. że nie ma nawet czasu pogadać, słowa zamienić. że kiedyś to chociaż śniadanie jedliśmy razem i to było takie fajne..
to wiecie co On zrobił?!?
po odwiezieniu Tosi do przedszkola wraca do domu na śniadanie!
po co? – ja się pytam!
tylko mi czas zagraca, bo jak Benek śpi, to ja mogę coś w komputerze popchnąć, coś na maile odpisać, pranie zebrać! a tak to musze to śniadanie z Nim jeść!
że też Oni nigdy nie wiedzą o co nam chodzi!!

mówię do męża
-daj mi proszę swój telefon, bo muszę zadzwonić do Tadka, a ja nie mam numeru do Niego.
po czym On wyciąga portfel i coś tam sznupie, grzebie.
patrzę na Niego dłuższą chwilę i mówię
-ale ja telefon chciałam, co tam szukasz?
– a! widzisz! jak coś ode mnie chcesz to odruchowo wyciągam portfel.

Nie jestem pewna, ale chyba widziałam właśnie najpiękniejszy obraz w swoim życiu…
Mój syn, lat jeden, stał w przedpokoju. W jednej skarpetce, w body brudnym od pomidorowego sosu.. Buzie miał zaślinioną aż po brodę, a z nosa leciały Mu gile, które łączyły się z ową śliną. Przez drzwi główne na które wyglądał, wparowała Jego siostra, lat cztery, złapała Jego twarz w obie ręcę i z całej siły pocałowała Go w te usta. Długo i siarczyście. Nawet się nie obtarła i poszli.

wstałam dziś do dziecka swego. koło pierwszej, może drugiej. powisiałam nad łóżeczkiem trzymając butelkę. pogłaskałam, posmyrałam, przykryłam. na paluszkach poszłam przykryć (na pewno!) rozkopane me drugie dziecię.
weszłam ponownie pod ciepły koc. owinęłam stopy. taką bambułe sobie zrobiłam bo mi zmarzły. a że nadal zimno mi było, to się w tego mojego męża wtuliłam. głowę pod pachę włożyłam, stopy między nogi.. a On taki ciepły. już tak błogo, tak miło. już zasypiam.. kiedy przypomniało mi się, że przed snem, a po „M jak miłość” to ja się na niego obraziłam! bo zadałam pytanie, a On mi minute nie odpowiadał.. no i musiałam spowrotem te bambułe na stopach robić, na drugi koniec łożka się odwracać.. jak się człowiek czasem bez sensu zapomni.

„wiesz Mamo, a Dziadek to pamięta takie casy, że dzieci nie miały bucików i grzały nogi w krowich plackach.”

mój mąż czasami wyskoczy z kumplami na imprezę. jak pomyślę o tych kumplach to od razu mi się morda śmieje, więc wcale nie dziwi mnie ta Jego mina, gdy wychodząc z domu zamyka drzwi.
następnego dnia, przy kawie coś mi tam opowiada.. albo czy grali w pokera i (jak zwykle!) wygrał cale Zabrze i pół Bytomia, czy też poszli na tańce…
no więc poszli na tańce tym razem..
rozanielony recenzuje..
„Wiesz Puszku, tańczę tak sobie sam, jak to ja, w swoim świecie, pląsam, a tu się pojawia taaaaaka dziewczyna! już wcześniej Ją dojrzałem. ale jak była genialnie ubrana.. miała takie krótkie ogrodniczki obcisłe, a pod spodem tylko sportowy biustonosz. no tak wyglądała. obłędnie. i widzę jak na mnie spogląda… wiesz…już widzę ten wzrok. tańczy i się uśmiecha. coraz bliżej i bliżej.. czuję już że będzie mnie podrywać. i już już jest obok. podnosi głowę i mówi mi do ucha…. fajnego ma tego bloga Twoja żona…”
wstał, wziął kubek, po czym odwrócił się i mówi „przez ten Twój blog, to ja jestem Puszku na mieście spalony…”
no nic… muszę zamknąć bloga, bo biedny branie stracił 

ostatnio Ktoś to mówi do mnie..
– zobaczysz, jeszcze chwilę, dzieciaki będą większe, mniej absorbujące, więcej zajmą się sobą, będzie naprawdę fajnie…
będziesz mieć więcej czasu.. przyjdzie jeszcze lepszy czas.
mocno się zdziwiłam… bo to możliwe by było lepiej..?
lepiej niż teraz? że mam zdrowe dzieci i my zdrowi. że w lodowce łosoś, a kaloryfery na 22 stopnie nam nagrzewają..
że mam na nową sukienkę i pościel pachnie świeżo wyprana i rajtki dzieci wyprane też się suszą..
jak może być jeszcze lepiej? jak??
wciąż zadziwia mnie ile ludzie chcą od życia…
czasami nie widząc, że mają więcej niż potrzeba do tego by żyć najlepiej jak się da..

70 odpowiedzi na “zebrane”

  1. Julaaa ja to Cię uwielbiam.
    Teksty z Adasiem mnie rozwalają 🙂 – poważnie musi być z Was świetna para!
    Każdy z tych tekstów pokazuje jaką jesteście świetną rodziną – ja takie uwielbiam!!!

  2. Dawno nie czytałam takich najprawdziwszych, najpiękniejszych, prosto z DNA, zwykłych-niezwykłych, dobrych myśli. DZIĘKUJĘ! 🙂 To jest nasze życie, a to…”lepsze”…hmm, może o prostu nie nadejść.
    Pozdrawiam ciepło 🙂

  3. I znów pięknie napisane. Tak prosto, a tak w sedno. Za każdym razem, gdy czytam Twoje słowa cieszę się, że do Ciebie trafiłam. Że w takim natłoku internetowych wpisów znalazłam te Twoje, tak wiele mi dające…
    Każdy z nas może patrzeć na to, co go otacza, na ludzi, na zdarzenia, ale nie każdy je dostrzega naprawdę. Ty widzisz. I choćby to były najzwyklejsze chwile, czynisz je niezwykłymi. No bo jak często zatrzymujemy się w naszej codzienności z takim przemyśleniem, że w naszym kraju nie ma wojny, że mamy ciepło i mamy czym dzieci nakarmić? A Ty widzisz, i uczysz nas widzieć. Dzięki Julio!
    Tekst o pokoju Benka i tym, czym jest miłość – najlepsze!

  4. dziewczyno rozwalasz system, jesteś nieziemska i masz cudowną czadowa rodzinkę, to chyba najlepszy post na całym blogu, powala na kolana i mam już dobry humor na cały dzień, i za to dziękuję, że jesteś, że dajesz kopa, jak trzeba po głowie i najważniejsze, że uzmysławiasz nam zwykłym szaraczkom co w życiu ważne i pokazujesz jak można być szczęśliwym mając tak niewiele a jednak tak dużo. uwielbiam od dawna i jeszcze raz dziękuję, że piszesz 🙂

  5. Juliś, jakby Cię nie było, to by Cię trzeba wymyślić! O ile lepsze to życie zwyczajne, gdy się te Twoje myśli i historie poczyta. No po prostu chce się żyć! A ten Twój Adam… „miszczuniu” po prostu 😉 No bo który facet zdzierżyłby taki słowotok teściowej i jeszcze by jej tak zgrabnie zripostował. Scenka godna Złotego Koryta na Ryjku. Podobnie jak i ta z pokojem Benia! Serwuj nam częściej takie zapiski, Kochana!

  6. Wiesz Julio, już ostatnio pisałam, że i ja przepadłam i obejrzałam w internecie cały sezon Poldarka. Teraz oglądam go również w TV. Położyłam mojego kochanego 2 latka spać i męczę się jeszcze z usypianiem mojego 3 miesięcznego drugiego chłopczyka, Oczywiście chodzę po salonie, z nim na rączkach, oglądam ponownie kolejny odcinek emitowany na antenie TVP1. Po 30 minutach, odzywa się mój maż, który był zajęty, jakże mi się wydawało, czytaniem gazety motoryzacyjnej i mówi do mnie: „Wiesz Kochanie fajny ten Poldark średniowieczna Anglia, a problemy ludzie mają ciągle podobne, nawet fajny ten serial”

  7. Miło jeszcze raz przeczytać, kiedyś odwiedziłam taki blog, nie pamietam nazwy, na którym autor zbierał raz w miesiącu kilka najfajniejszych komentarzy swoich czytelników, i tak w kupie wzięte to jak księga złotych myśli nieraz….

  8. Te historie, takie zwyczajne z życia wzięte, to jest w nich PIĘKNE.
    A co jedna to lepsza :):)
    Julio, umiesz w sposób perfekcyjny pokazać tu na blogu jak to życie, rodzinne, zawodowe – zwyczjane jest ważne i daje szczęście.SUPER !
    Lubię Cię za to !!

    archarttoti.wordpress.com

  9. Boskie te myśli zapisane:-) takie normalne, uśmiałam się kawkę wypiłam. Czytam Twojego bloga juz od dłuższego czasu no porostu uwielbiam, a teraz okazało się ze mieszkasz gdzieś niedaleko ja jestem z Bytomia całe wielki tu mieszkam tzn 37:-). Pozdrawiam gorąco Ania

  10. Uwielbiam Cię Julia :* dajesz kopa nie ma co, uśmiałam się bo ja na swojego męża też się wczoraj po m jak miłość oburzylam i poszłam spać i kiedy do mnie dołączył i już się odwrocilam żeby przytulić a zajęło mi to trochę bo w 7 miesiącu brzuch pokaźny to uświadomiłam sobie,że my przecież pokloceni i nie dotkne za nic w świecie i znowu ten manewr przekrecania się musiałam wykonać:-)

  11. A z innej beczki puszczasz mężczyznę swego na tańce?…ja tez puszczam na przysłowiowe piwo z kumplami i nawet jak który mocuje to obiadu nagotuję, ciasto upieke i oni potem pięknie się naszymi dziećmi zajmują i na spacer wezmą. A moje koleżanki się dziwią, że mi to bokiem wyjdzie kiedyś, a ja wychodzę z założenia że jak ktoś ma naturę do zdrady i w związku nic ludzi nie łączy, są niedojrzali to nawet biały dzień, w pracy czy w internecie można kogoś poznać. I mam nadzieję że się nie przyjadę 😉 pozdrawiamy!

  12. Po prostu Cię uwielbiam!
    Twoje wpisy czytam jak tylko moje miesięczne dziecko śpi 🙂 jestem już na 2013 roku 😛
    P.S dziękuje za te piękne, otrzeźwiające słowa na fb !

  13. no właśnie! jak tu nie doceniać tych wszystkich dziecinnych cudowności! Nie mówię, że nie mam czasami ochoty mojej dwójki wystawić za okno na 10 minut żeby skruszały 🙂 ale takie małe szkraby to jest wspaniałe doświadczenie. Według mnie dzieciątko to największy cud świata, z takiej małej fasolki do takiego pyskatego pyszczka. Ile ja się od nich nauczyłam cierpliwości, pokory i nie bycia egoistą!!

  14. Witam , blog uwielbiam czytam od dawna … Ale mało tego czytam zawsze wszystkie komentarze bo ma Pani cudownych odbiorców swoich postów i to mnie wzrusza chyba jeszce bardziej 🙂

  15. I się uśmiałam i rozczuliłam i….fajny ma blog ta Twoja żona-oj popieram. Laska jesteś rewelacyjna, tak bez włażenia w d, po prostu jesteś taka normalna! buziole.
    Wiadomość do Ciebie smaruję na fejsie od tygodnia i ani razu nie wysłałam wieesz:)

  16. Samo życie 🙂 tak czytam o tych nockach i muszę chyba dystansu nabrać,bo jak tu zachować spokój jak dziecię wstaje już kolejny dzień o 5. Da się?

  17. „Gdzie jest pokój Benka” – najlepsze!!
    Tata, co to zaświadczał kwitem na broń pneumatyczną, że Ty z TYCH Rozumków – bezcenne.
    I jeszcze Adaś na śniadaniu …
    Siła w rodzinie:)
    B.

  18. Lubię w tobie to, że nie jesteś oderwana od rzeczywistości, że celebrujesz drobne rzeczy,że nie odbija ci soda, że nie jesteś przelukrowana…
    Bardzo cię lubię

  19. Pozwolenie na broń – hahaha, padłam 😀

    A mi się parę miesięcy tema taka rozmowa zdarzyła – dźwięczy mi w uszach każdego dnia:
    „Weszłam do apteki po witaminę C. Stanęłam w kolejce – trzecia byłam i ostatnia. Przy okienku jakiś chłopak pakował już lekarstwo do torby, przede mną staruszeczka chowała stale kosmyk siwych włosów pod chustkę. Nie usłyszała, kiedy ją pani farmaceutka poprosiła do okienka. Podeszła po chwili, domyślając się, że skoro młodzieniec poszedł, to teraz ona podejść powinna. Podała receptę i czekała.
    – Do zapłaty 156,16 zł powiedziała uprzejmie pani w białym fartuchu.
    – Chciałabym jeszcze te paski do mierzenia cukru, tak może 10.
    – Sprzedajemy po 50 szt. Kosztują 40 zł. Zapakować?
    – Staruszka wyciąga portfel z kieszeni, szuka, zagląda, wysypuje na dłoń. Odwraca się do mnie i przeprasza, że tyle to trwa. Zaglądam przez ramię, niewiele ma tych pieniędzy. Upuszczam na podłogę 10 zł, podnoszę i mówię:
    – Wypadło pani – i podaję jej banknot. Nie starcza. Płaci 156,16 zł, rezygnuje z pasków i powolutku wychodzi. Doganiam ją na chodniku, stoi trzymając się poręczy przy schodach. Uśmiecha się do mnie. Proponuję, że ją podwiozę.
    – Kochaniutka, nie trzeba. Dla mnie każdy krok zrobiony samodzielnie to szczęście wielkie. A chodzić lubię, czas szybciej leci, a i do pustego domu nie chce się wracać. A kroki liczę, uważnie stawiam, bo ich już jutro mogę nie powtórzyć, mogę na nogi nie stanąć.
    I masz tu te 10 złotych, mnie ono nie wypadło tylko tobie. Pomyliłaś się skarbie…I jedź powoli, żeby szczęśliwie do domu wrócić. Daleko mieszkasz?
    – 25 km stąd.
    – Daleko. Nie spiesz się, bo mgła. Jedź spokojnie. Spieszyć się nie trzeba. Bo dnia i tak nie przegonisz – co ma cię w nim spotkać, to spotka, co nie, to nie a drugi raz tego dnia już nie przeżyjesz.”

    Wierzę, że anioły chodzą po ziemi. No wierzę! ♥

  20. Piękne słowa tu piszesz piękna i mądra babko. Ja też dziś szczęśliwa wszyscy już zdrowi i robimy makietę zwierząt bieguna północnego syn ma zrobić na zadnie , mój kochany mąż tak ładnie z nim wygląda pochylony nad pracą. A młodszy wczoraj skończył 3 lata, allleee przeleciało i ciągle przychodzi i mówi: Mama kocham cię bardzo…

  21. no ja tu wpadam na takie właśnie posty! wpadam uspokoić zszargane życie moje delikatne nerwy…uśmiałam się, wzruszyłam się, przemyślałam sprawę….kurcze jaka ja jestem szczęśliwa mam dziecko mam męża mam mieszkanie kurcze mam wszystko:) szkoda tylko że czasem tego nie doceniam…że narzekam…przecież trzeba się cieszyć z takich drobnych codziennych spraw, z drobnostek…kurcze znów mi lepiej po odwiedzinach u ciebie:) ściskam mocno i jak zwykle często podczytuje ale mało się ujawniam…

    1. jutro jak wróci ten mój wiecznie przepracowany mąż to obowiązkowo mu przeczytam! zawsze mu czytam takie Twoje wpisy a niech wie że takie myśłi nie tylko w mojej głowie siedzą:)

  22. Faceci są beznadziejni – cudo i kwintesencja kobiecości 🙂 Lepiej bym tego nie ujęła, ba, nikt by tego lepiej nie ujął. Rewelacja! Cały blog to samo życie, bomba dobrego humoru i drogowskaz , który w momentach słabości przywraca mnie ( i na pewno nie tylko mnie) na właściwe tory.
    p.s. Mąż rzeczywiście spalony wszędzie, śmiało go na te tańce puszczaj

  23. Ło boże, takie to proste a takie przepiękne historie dnia codziennego!
    Odkąd tu zaglądam, jakieś półtora roku temu zaczęłam, to staram się być lepszym człowiekiem. Tak po prostu, malutkimi krokami… się staram… nie oceniam, nie obgaduję, doceniam, co mam i DZIĘKUJĘ TOBIE, DOBRY ANIELE, że tak pięknie piszesz i dzielisz się swoimi przemyśleniami…
    Pozdrawiam i DZIĘKUJĘ raz jeszcze…

  24. Fajne te zebrane. Choć polonistka mojego syna mówi, że nie ma słowa fajne 🙂
    Najbardziej podoba mi się: Gdzie jest pokój Benka? 🙂 I Twoja reakcja – nie rozdrażnienie, zniecierpliwienie, wkurzenie, ale KOCHAM GO!!!!!
    Czy tu Tosia http://wikimaksimy.blogspot.com/
    Pozdrawiam ciepło, pisz częściej 🙂
    Edyta

  25. I w lubuskim też spalony…;) „gdzie jest pokój Benka?”…….. No już drugi raz czytam i łzy mam w oczach ze smiechu…..
    Wszystkie inne też już czytałam to nic;) to nawet swietnie że je tu zamieściłaś bo znów mnie rozbawiły;) no i ten tego zawsze trzeba dzieci zapinać w foteliku;)

  26. Świetne! I tekst i doświadczenia. U mnie też taka dwójka rozrabia codziennie, wiem, że to całkiem zmienia perspektywę i bardzo małe rzeczy stają się wielkie i wyjątkowe! 🙂 Pozdrawiam i zapraszam też na swoją stronę.

  27. Pani Julio! Nawet nie ma Pani pojecia jak poprawil mi sie humor. Bylam wkurzona na meza (za tak male sprawt) ale juz mi sie geba smieje :).

    PS. W sumie bula z koldry i tak bedzie 🙂 …. … ale jutro tez jest dzien i to napewno lepszy…. aaa i jutro moje imieniny :).

    Dobrej nocy!

  28. i ja też ten dylemat właśnie miałam, w tym dresie z wypchanymi kolanami, z tuszem pokruszonym gdzieś już na policzkach, jak „rozpięty na ramionach” z jednym pod jedną pachą chrapiącym, z drugim pod drugą, by porządek świata zachować, i wtedy to się odpływa najcudowniej, ale wstałam, herbata ciepła, nikt nie chce łyka i Ty tak ładnie piszesz 🙂

Skomentuj Patrycja Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.